Aktualności Biznes

W ciągu roku w Polsce ubyło 500 przedsiębiorstw odzieżowo-tekstylnych. Problemem są spadki zamówień z Europy Zachodniej i wzrost kosztów

W ciągu roku w Polsce ubyło 500 przedsiębiorstw odzieżowo-tekstylnych. Problemem są spadki zamówień z Europy Zachodniej i wzrost kosztów
Wartość rynku odzieżowego w Polsce wynosi 66,9 mld zł, z czego 10 mld zł to wartość krajowej produkcji – wynika z danych PIOT. Od czasu pandemii branża mierzy się z szeregiem wyzwań, wśród których

Wartość rynku odzieżowego w Polsce wynosi 66,9 mld zł, z czego 10 mld zł to wartość krajowej produkcji – wynika z danych PIOT. Od czasu pandemii branża mierzy się z szeregiem wyzwań, wśród których najpoważniejsze to wzrost kosztów pracy i produkcji, przerwane łańcuchy dostaw i spadek zamówień – zarówno w kraju, jak i za granicą, a także wzrost nieuczciwej konkurencji na rynku, czyli głównie importu z Chin. Skala wyzwań sprawia, że w ubiegłym roku z rynku zniknęło 500 firm. Producenci odzieży apelują do rządu o wsparcie.

– Branża odzieżowo-tekstylna to dwa obszary. Pierwszy to obszar tekstylny, bardzo innowacyjnych, nowoczesnych technik i technologii, które mają zastosowanie w całej gospodarce. Przeciętnemu zjadaczowi chleba przemysł tekstylny kojarzy się tylko z wyrobami odzieżowymi, a tylko 10 proc. wyrobów tekstylnych jest z surowców kierowanych do sektora odzieżowego. Reszta to są wyroby, które pracują na rzecz całej gospodarki: transportu, budownictwa, konstrukcji, branży automotive, medycyny – mówi agencji Newseria Aleksandra Krysiak, dyrektorka biura PIOT – Związku Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego.

Sektor tekstylny należy do najbardziej innowacyjnych w gospodarce, a głównym problemem są dla niego braki wykwalifikowanych kadr. Jest to związane z tym, że w Polsce jest tylko jedna uczelnia wyższa, która kształci w zakresie przemysłu tekstylnego – to Wydział Technologii Materiałowych i Wzornictwa Tekstyliów na Politechnice Łódzkiej. Wprawdzie rynek edukacji średniej powoli się odradza, jednak w opinii ekspertki PIOT to wciąż za mało.

– W ramach rynku odzieżowego bardzo dobrze rozwija się produkcja tak zwanej korporacyjnej odzieży. Mówimy o odzieży specjalnej, ponieważ w związku z polityką naszego państwa rosną wydatki na zbrojenia, a tym samym na umundurowanie, i to nie tylko wyjściowe, ale również pola walki. Wzmacniamy systemy obronne, a więc jest coraz więcej celników, policjantów, służb ratowniczych, strażaków i oni potrzebują dobrego, specjalistycznego, bezpiecznego umundurowania – wyjaśnia Aleksandra Krysiak.

Dobrze rozwija się także sektor bielizny. Krajowe zakłady są znane w Europie z dobrej jakości i konstrukcji elementów bielizny. Chociaż sytuacja w tym sektorze jest lepsza niż jeszcze dwa–trzy lata temu, to wciąż jego przedstawiciele widzą możliwości poprawy.

A to już wiesz?  Kredyt na EkoWydatki czyli ekologiczne inwestycje Polaków

– Jeżeli mówimy o sektorze odzieżowym, to niestety ma on problem, ponieważ po pandemii skurczyły nam się kanały dystrybucji. Bardzo dużo przeszło w układ internetu – wyjaśnia ekspertka.

Jak wynika z danych PIOT, sklepy stacjonarne w 2024 roku stanowiły ok. 87,2 proc. rynku, co przełożyło się na wartość 58,3 mld zł. Sprzedaż internetowa stanowiła 12,8 proc. rynku (8,6 mld zł) – to wzrost o 23,7 proc. w porównaniu do 2023 roku.

– Mamy kłopoty ze sprzedażą wyrobów w związku z zalewem nieuczciwego, ponadnormatywnego importu na polski obszar celny i porwanymi kanałami dystrybucji, bo są kłopoty ze sprowadzaniem surowców i środków do produkcji. One się już w tej chwili wyrównują, ale był taki moment, kiedy to było dużym zagrożeniem dla produkcji odzieżowej – wyjaśnia Aleksandra Krysiak. 

Polska jest istotnym graczem w UE w sektorze odzieżowo-tekstylnym. Dane PIOT wskazują, że zajmujemy trzecią pozycję pod względem liczby przedsiębiorstw tekstylnych (po Francji i Włoszech) i pod względem wielkości zatrudnienia w sektorze tekstylnym (po Włoszech i Niemczech), a także czwartą pozycję pod względem liczby przedsiębiorstw odzieżowych (po Włoszech, Francji i Czechach) i pod względem wielkości zatrudnienia w sektorze odzieżowym (po Włoszech, Rumunii i Portugalii). Jesteśmy w czołówce również pod względem wielkości obrotów w sektorze tekstylnym i sektorze odzieżowym.

Według oficjalnych statystyk liczba zatrudnionych w branży tekstylnej i odzieżowej w Polsce to ok. 80 tys., ale po uwzględnieniu mikroprzedsiębiorstw, zatrudniających do dziewięciu osób, liczba ta wzrasta do nawet 120–150 tys. Z danych przedstawionych przez PIOT wynika, że w 2024 roku liczba przedsiębiorstw odzieżowych według PKD 14 (produkcja odzieży) wyniosła 24 537, w których zatrudniano 44,3 tys. osób. Z rynku ubyło ponad 500 podmiotów, w tym 423 mikro-, 58 małych, 19 średnich i jedno duże przedsiębiorstwo. 

– Jest to związane ze zmniejszeniem produkcji i jednocześnie dużym kryzysem w Europie Zachodniej. Byliśmy bardzo dużym partnerem dla Niemiec i krajów Beneluksu. Niemiecka gospodarka przeżywa bardzo duży kryzys, ograniczyła swoje zamówienia, w związku z powyższym ograniczyła je również u swoich wieloletnich partnerów na rynku polskim. Myślę, że wraz z poprawą sytuacji w Europie Zachodniej, która się stabilizuje i mam nadzieję, że wyjdzie w tym roku z dołka, będzie szansa dla naszych przedsiębiorstw do powrotu do współpracy z naszymi podstawowymi partnerami z Unii Europejskiej – wskazuje dyrektorka biura PIOT. – Cały czas jestem pełna optymizmu, że działania ograniczające nieuczciwy nadmierny import spowodują, że Polacy wrócą do zakupów w polskich firmach naszych polskich wyrobów.

Zagrożenia wynikające z nadmiernego importu i ekspansji chińskich platform internetowych były jednym z głównych tematów lipcowego posiedzenia Zespołu Trójstronnego ds. Przemysłu Lekkiego. Obecni na nim przedstawiciele PIOT wskazywali, że zalew rynku tanim i dotowanym importem niszczy lokalną produkcję. Tym bardziej że jest wspierany agresywnym marketingiem, który nierzadko świadomie wprowadza konsumentów w błąd, a także masowym omijaniem ceł czy naruszaniem przepisów dotyczących ochrony praw konsumenta. Posiedzenie zespołu to efekt apelu branży do rządu o wsparcie i pierwsze od kilku lat spotkanie w tej formule.

A to już wiesz?  Polskie lotniska nawet przez cztery lata będą odbudowywać ruch pasażerski. Na powrót do kondycji finansowej sprzed pandemii potrzebują jeszcze więcej czasu

Podczas spotkania omawiano także kwestie braku możliwości odliczenia podatku VAT w niektórych projektach finansowanych z funduszy UE, kwestie odpadów i rozszerzonej odpowiedzialności producenta czy oddolnej inicjatywy ustanowienia kontraktu branżowego dla przemysłu odzieżowo-tekstylnego w ramach Strategii Produktywności 2030.

Ministerstwo zobowiązało się, że po tym spotkaniu zostaną rozdzielone role do odpowiednich decydentów, do odpowiednich instytucji w celu odpowiedzi na nasze wątpliwości i zgodzono się, że powinniśmy się spotykać cyklicznie, bo wiadomo, że w ramach jednego spotkania niczego nie rozwiążemy. Wstępnie ustalono, że pod koniec września będzie ponowione spotkanie i zaczniemy już wypracowywać instrumenty będące kompromisem między naszymi postulatami a możliwościami rządu. Przynajmniej widać wolę i chęć współpracy dla ochrony polskiego rynku i dla budowania potencjału – ocenia Aleksandra Krysiak.

Jak wskazuje dyrektorka Biura PIOT, dla sektora odzieżowo-tekstylnego problemem są również nadmiernie rosnące koszty. Ma to związek nie tylko z coraz większą presją płacową, ale też kosztami energii, gazu, mediów i transportu.

– Na przestrzeni ostatnich pięciu–siedmiu lat obserwujemy ponad 60-proc. wzrost płacy minimalnej, to również jest problem sektora. Jeżeli podnosimy koszty płacowe w sposób nieadekwatny do wzrostu cen, nasz wyrób staje się niekonkurencyjny – tłumaczy Aleksandra Krysiak. – To wiąże się niestety z tym, że coraz więcej firm znika, ponieważ nie jest w stanie się utrzymać na rynku. Nie może zaproponować cen, których oczekują konsumenci w momencie, kiedy narzuty na produkcję związane z wynagrodzeniami, amortyzacją, wszelkimi opłatami rosną. W związku z tym rośnie też koszt wyrobu. Dlatego przedsiębiorstwa, które nie mają dobrego oparcia w rynku, nie mają zdywersyfikowanej produkcji, znikają z mapy sektora odzieżowego w Polsce.

Jak podkreśla, średnia płaca w sektorze odzieżowym jest o prawie 30 proc. niższa niż w innych branżach. To powoduje problem z dostępem do wykwalifikowanych kadr.

 Przedsiębiorstwa, które mają bardzo dobrą pozycję na rynku, są zmuszone do płacenia coraz większych wynagrodzeń fachowcom, żeby ich utrzymać w przedsiębiorstwie i aby nie utracić wykwalifikowanej kadry. To jest trudne, biorąc pod uwagę, że wzrost minimalnej płacy powoduje, że musimy coraz więcej płacić podstawowym pracownikom. W związku z tym różnica w płacach między dobrze wykwalifikowanymi specjalistami a podstawową kadrą produkcyjną robi się coraz mniejsza – wskazuje ekspertka. – Z jednej strony są więc żądania płacowe tych najniżej uposażonych, z drugiej strony niechęć specjalistów do równania się z podstawowymi stanowiskami, bo ich odpowiedzialność jest dużo większa. Odpowiadają oni za dobrą konstrukcję, za dobry wyrób, za najnowocześniejsze technologie, za nadzór nad produkcją i później w konsekwencji sprzedanie go za dobrą cenę – dodaje.

A to już wiesz?  Po 2,5 roku wojny w Ukrainie temat bezpieczeństwa i odporności państwa pozostaje dominującym w debacie publicznej. Nie tylko w aspekcie militarnym

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy